Ale Freak, czyli kooperacja z browarem Cześć Brat!

Jeśli śledzicie mnie w mediach społecznościowych, to zapewne nie umknęła Wam informacja, że jakiś czas temu uwarzyłem piwo na podstawie własnej receptury wspólnie z browarem Cześć Brat. Premiera miała miejsce na początku września, ale piwo jeszcze gdzieniegdzie jest dostępne, a mnie naszło nagłe poczucie kronikarskiego obowiązku upamiętnienia tego wydarzenia i napisania kilku słów więcej, niż pojawiło się w krótkich zajawkach na facebooku.

Cześć Brat!

Na początek może parę zdań o samym browarze. Cześć Brat to niewielki browar rzemieślniczy zlokalizowany w podwrocławskiej miejscowości Jelcz-Laskowice. Powstał pod koniec 2018 roku, ale jego właściciele – Michał i Grzesiek Malcharek – w branży obracają się znacznie dłużej. To właśnie oni założyli multitapy Kontynuacja, które na dobre wpisały się już w piwny krajobraz Wrocławia i Katowic.

Browar Cześć Brat

Serce browaru to dwunaczyniowa warzelnia o wielkości 10 hl polskiej firmy Technum, uzupełniona przez 7 unitanków mieszczących po 20 hl piwa. Piecze nad tym wszystkim trzyma dwóch utalentowanych piwowarów – Krzysztof Markiewicz i Mateusz Sawa. Spod ich ręki wychodzą tutaj przede wszystkim różnej maści odmiany IPA, ale też ciekawe i udane pilsy, często łączące klasykę z nutką nowej fali. Chłopaki nie zamykają się na eksperymenty i na pewno nie jest to ich ostanie słowo. Dowodzi tego chociażby właśnie nasza kooperacja, czy coraz śmielsze poczynania ze stylami kwaśnymi. Latem obok browaru funkcjonuje mały ogródek, gdzie piwa można spróbować na miejscu.

Ale Freak!

Piwo, które wspólnie uwarzyliśmy, nosi nazwę Ale Freak, której chyba tłumaczyć nie trzeba. Styl określiliśmy z kolei jako Cytrusowe Ale z imbirem i melisą.

Ale Freak - warzenie

Nietypowa jest historia powstania domowego pierwowzoru. Inspiracją dla niego była ziołowa „herbatka”. Nie jest to rodzaj napoju, po który sięgam zbyt często, ale pewnego dnia tak się złożyło, że w moim kubku wylądowała torebka z melisą i takimi właśnie dodatkami. Zaciekawiło mnie jak zgrabnie łączyły się wszystkie użyte składniki i jak dobrze melisa komponowała się z akcentami cytrusowo-imbirowymi. Od razu przyszedł mi do głowy pomysł przełożenia tego na grunt piwowarski.

Najbardziej obawiałem się „przeładowania” piwa. Przy tylu różnorodnych i intensywnych dodatkach, łatwo uzyskać efekt przesytu i utracić spójność. Dawkowanie wszystkiego udało się jednak dobrać na tyle celnie, że rezultat bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Piwo wyszło złożone, intensywne, a jednocześnie świetnie zbalansowane i bardzo pijalne.

Ale Freak - warzenie

Po przełożeniu receptury na „duże gary”, okazało się, że stoi przed nami zadanie obrania i wyciśnięcia niemal 50 kg limonek i 50 kg cytryn. Jak zapewne wiecie, w małych browarach takie operacje to zwykła, ręczna robota. Po zebraniu zestu wszystkie cytrusy w dodatku „filetowaliśmy” z białych części albedo, aby po wrzuceniu do wyciskarki, do soku nie przedostała się nieprzyjemna goryczka. Związane z tym prace zaczęły się już dzień przed warzeniem i chwała wszystkim, którzy przy nich pomagali, bo jest to bardzo niewdzięczna i czasochłonna robota.

Ale Freak - warzenie

W przypadku imbiru konieczny był już pewien kompromis. W wersji domowej wylądował świeży, tarty imbir, którego w browarze trzeba by obrać i zetrzeć 14 kg. Biorąc pod uwagę stosunkowo niską masę i nieregularny kształt korzenia, byłaby to istna katorga i misja w zasadzie niewykonalna w sensownym czasie. Zdecydowaliśmy się więc na użycie naturalnego, 100% soku NFC z imbiru. Ostatni składnik – melisa – dokładnie tak jak w domu, w wersji suszonej, bardzo dobrej jakościowo, z ewidentnie cytrusowymi nutami.

Ale Freak - warzenie

A co jeśli chodzi o bazę? Zasyp to proste i sprawdzone 100% słodu pilzneńskiego. Chmielenie odmianą CTZ na goryczkę (nieco ponad 30 IBU) oraz umiarkowaną dawką Centenniala na aromat. Fermentacja neutralnym szczepem drożdży US-05, które wyprodukowały stosunkowo wysoko odfermentowane piwo, co w połączeniu z lekko podwyższoną kwasowością od owoców dało niezwykle orzeźwiający efekt.

Ale Freak - warzenie

Rezultat? Pierwszy plan to zdecydowana cytryna, limonka i imbir. Wzbogaca je drugoplanowa melisa, nadająca piwu nietypowego nowego wymiaru, a jednocześnie jeszcze bardziej uwypuklająca nuty cytrusowe. Swoje trzy grosze wnosi tutaj też niuans pochodzący od chmielu Centennial. Wszystkie te składowe dają intensywną, ale bardzo spójną cytrusową bombę. Pijalność wzmocniona jest przez lekką kwaśność pochodzącą od soków, a wszystko wieńczy umiarkowana goryczka.

Ale Freak etykieta

Piwo miało swoją premierę ponad miesiąc temu na Wrocławskim Festiwalu Piwa, po czym kegi i butelki wyruszyły w inne części Polski. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji go spróbować, to wciąż istnieje na to szansa. W chwili pisania tego wpisu podpięte jest w multitapach we Wrocławiu i Gliwicach, regularnie pojawia się też w pubach Kontynuacji. Niewykluczone, że kegi dotrą gdzieś jeszcze – możecie to sprawdzać pod tym linkiem. W niektórych sklepach specjalistycznych wciąż powinna być dostępna także wersja butelkowa. A jeśli jesteście już po degustacji, to gorąco zachęcam do podzielenia się uwagami w komentarzach. Na zdrowie!