Warzenie piw kwaśnych. Część 2: Zakwaszanie.
W drugiej, najbardziej obszernej części cyklu, odpowiemy sobie na pytanie jak zabrać się za zakwaszanie piwa, brzeczki, czy zacieru. Przechodzimy więc do meritum warzenia piw kwaśnych. Stosując opisane tutaj metody, można stworzyć piwa w stylach takich jak Berliner Weisse, Gose, Lichtenheiner czy jakąkolwiek własną interpretację Sour Ale.
Zaznaczam jednak, że nie będzie tutaj nic o piwach zawierających Brettanomyces, czyli dzikie drożdże. Wynika to z faktu, że informacji byłoby zdecydowanie za dużo. Piwami dzikimi oraz dzikimi i kwaśnymi jednocześnie zajmę się w osobnych wpisach, które mam nadzieję niedługo pojawią się na blogu.
Jeśli nie chce Ci się czytać takiej ściany tekstu, a potrzebujesz instrukcji jak prosto i skutecznie zakwasić piwo, przejdź do akapitu Kettle Sour – Instrukcja krok po kroku.
Przed przystąpieniem do lektury zalecam zapoznanie się z pierwszą częścią cyklu.
Zakwaszanie piwa kwasem mlekowym
Zanim przejdziemy do zakwaszania bakteriami, wypadałoby powiedzieć kilka słów o najprostszym sposobie zakwaszania, traktowanym często jako mocne pójście na skróty. Mowa oczywiście o użyciu gotowego kwasu mlekowego. Metoda ta nie jest idealna, ale zrobienie przyzwoitego piwa za jej pomocą nie jest niemożliwe.
Uzyskana tym sposobem kwaśność jest zdecydowanie bardziej jednowymiarowa. Jak już powinniśmy wiedzieć z poprzedniego wpisu, kwas mlekowy nie jest jedynym produktem pracy bakterii. Podczas zakwaszania powstaje cała gama innych związków mających swój udział w budowaniu bukietu smakowego. Z reguły im kwaśność jest wyższa, tym bardziej czuć, że czegoś tu brakuje. Oprócz tego, wraz ze wzrostem intensywności spada jej jakość. Robi się coraz bardziej cierpka, ściągająca i nieprzyjemna. Nie zgadzam się natomiast z pojawiającą się czasami teorią, że duże ilości kwasu mlekowego wprowadzają chemiczne posmaki. Nigdy się z tym nie spotkałem i dopóki ktoś nie wyprowadzi mnie z błędu, tezę tę uważam za urban legend.
Czy w takim razie jest sens zawracać sobie głowę tą metodą? Uważam, że nadaje się ona do zrobienia szybko i bezproblemowo całkiem przyjemnego, owocowego Berliner Weisse dobrze sprawdzającego się latem. Owoce dosyć skutecznie maskują jednowymiarowy smak. Jako tako mogą wyjść piwa mocno chmielone, solidnie wędzone Lichtenheinery, mocno przyprawione Gose, itp. Czyli wszystkie takie, gdzie oprócz kwaśności dzieje się coś więcej. Nie będą to może medalowe piwa na konkursy (choć zdarzały się i takie przypadki), ale efekty bywają całkiem znośne. Nie polecam natomiast robić w ten sposób czystych Berliner Weisse, gdzie kwaśność jest główną nutą przewodnią i poza nią niewiele się dzieje. Dochodzi jeszcze oczywiście czynnik “niezgodności z duchem kraftu”, ale to już pozostawiam Waszym sumieniom.
Jak się za to zabrać od strony technicznej? Piwo najlepiej zakwaszać już po fermentacji, tuż przed rozlewem, dodając kwas do fermentora rozlewczego lub pipetką do butelek. W moim przypadku około 2ml 80% kwasu mlekowego na litr dało przyjemną, lekką kwaśność w piwach owocowych. Powyżej 6ml na litr jest ona już mocna i wyraźnie nieprzyjemna. Można poeksperymentować z wartościami pomiędzy. Trzeba jednak pamiętać, że uzyskana kwaśność zależy jeszcze od tego ile kontry zapewnia piwo bazowe oraz od składu naszej wody, a więc wartości te traktujmy tylko orientacyjnie. Stężony kwas mlekowy często pachnie diacetylem. Nie spotkałem się jednak z przypadkiem, aby aromat ten przeszedł do piwa, nie trzeba się więc tym przejmować.
Zakwaszanie zacieru (sour mash)
Pierwsza metoda z wykorzystaniem bakterii Lactobacillus, to tak zwany „sour mash”. Zaczynamy od przeprowadzenia normalnego procesu zacierania. Po jego zakończeniu robimy mash-out do około 78°C dzięki czemu brzeczka zostaje jako tako spasteryzowana, a enzymy ulegają denaturacji. Następnie schładzamy ją do 45-48°C, na przykład poprzez dolanie chłodnej, butelkowanej wody.
Musimy teraz dostarczyć bakterie. Stosując ten sposób najczęściej po prostu wsypuje się do zacieru nieśrutowany słód w ilości 1-3 szklanek. Słód jest naturalnym nośnikiem bakterii Lactobacillus, które będą odpowiedzialne za zakwaszenie zacieru. Niestety nie są to jedyne stworzenia żyjące na słodzie i z tego względu osobiście tej metody nie polecam. Da się w ten sposób zrobić dobre piwo, ale jest to zupełna loteria, która może skończyć się totalną klęską.
Teoretycznie można wrzucić do zacieru bakterie z innego źródła, o lepszej czystości, ale wtedy o wiele wygodniej jest to zrobić już po filtracji, stosując „kettle sour”, o którym za chwilę. W tym wypadku wrzucony słód i tak trzeba będzie odfiltrować, dlatego zakwaszamy już na tym etapie.
Gdyby ktoś się zdecydował zaryzykować, polecam stosować się do poniższych kroków, co znacznie zwiększa szansę powodzenia:
- Po wrzuceniu słodu cały czas trzeba utrzymywać temperaturę w okolicach 45-48°C. Możemy to osiągnąć przez owinięcia garnka kocami, śpiworami czy pasem grzewczym, a w razie potrzeby dogrzewając go na kuchence.
- Zacier powinien mieć ograniczony kontakt z tlenem do minimum. Garnek powinniśmy szczelnie zamknąć, a szczeliny przy pokrywie można jeszcze owinąć folią. Jeśli ktoś ma dostęp do CO2 to wdmuchnięcie go pod pokrywę będzie bardzo dobrym pomysłem.
- Mocno zalecane jest wstępne zbicie pH do okolic 4.5 przez wkropienie kwasu mlekowego lub fosforowego przed rozpoczęciem zakwaszania. Ogranicza to rozwój wielu bakterii.
- Zamiast wsypywać słód prosto do zacieru można zrobić z niego starter i po jego zapachu ocenić czy zapowiada się z tego coś dobrego.
Tak przygotowany zacier trzymamy około 48 godzin. Następnie przeprowadzamy normalnie filtrację, gotowanie i całą resztę warki. Trzeba mieć jeszcze na uwadze, że filtracja zacieru o tak niskim pH bywa mocno problematyczna. Warto rozważyć dodatek łuski ryżowej czy gryczanej w celu jej polepszenia. Pamiętajmy również o użyciu szczepu drożdży dobrze znoszącego niskie pH. Bardzo dobrze sprawdzają się tutaj US-05, w dodatku ich neutralny profil i stosunkowo wysokie odfermentowanie powoduje, że są idealnymi drożdżami do większości kwaśnych stylów.
Zakwaszanie brzeczki (kettle sour)
Metoda w pewnym stopniu podobna do zakwaszania zacieru, ale mimo to eliminująca większość jego wad. Powoduje to, że staje się jak najbardziej godna polecenia i w chwili obecnej jest w sumie moją ulubioną.
Tutaj również zaczynamy od klasycznego zacierania, ale potem już normalnie przechodzimy do filitracji brzeczki. Mając brzeczkę w kotle mamy teraz do wyboru dwie drogi. Albo zakładamy, że jest jako tako spasteryzowana po mash-oucie albo gotujemy ją profilaktycznie przez 15 minut bez chmielu ani innych dodatków. Osobiście polecam tę drugą opcję. Nie zaobserwowałem żadnych negatywów, a mamy pewność, że wszystko jest sterylne, co nie jest aż takie oczywiste przy wariancie bez gotowania.
Po przegotowaniu schładzamy brzeczkę do górnych widełek zakresu temperatury preferowanej przez nasz szczep Lactobacillus i zadajemy bakterie. Dobrze sprawdzają się tutaj probiotyki, które w odpowiedniej ilości można zadać bez startera, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby użyć bakterie z jakiegokolwiek innego źródła (jeśli nie wiesz skąd można je pozyskać, to raz jeszcze odsyłam do poprzedniego wpisu tego cyklu). Garnek izolujemy kocami, śpiworami lub czymkolwiek co mamy pod ręką i co powinno dobrze trzymać ciepło.
O czym warto pamiętać stosując ten sposób?
- Podobnie jak przy “sour mashu”, także tutaj odcięcie wszystkiego od tlenu jest bardzo istotne. Stosujemy te same zabiegi, czyli garnek zamykamy, owijamy pokrywę folią i nie zaglądamy do niego przez cały proces zakwaszania.
- Zbicie pH do 4.5 kwasem mlekowym lub fosforowym jest również zalecane. Oprócz kwestii zahamowania rozwoju niekorzystnych bakterii, zabieg ten ma pozytywny wpływ na pianę (o tym więcej w kolejnej części cyklu). Dzięki temu, że brzeczka jest zagotowana, nie jest to jednak aż tak kluczowy element i pominięcie go z reguły nie powoduje katastrofalnych skutków (w przeciwieństwie do zakwaszaniu zacieru, gdzie jest to wysoce zalecane).
- Temperaturę powinniśmy dobrać do używanego szczepu Lactobacillusów. Zakwaszając zacier stosujemy 45-48°C, ponieważ temperatura ta hamuje rozwój wielu innych bakterii, a Lactobacillusy znajdujące się na słodzie sobie w niej radzą. Tutaj brzeczka jest bardziej sterylna. Po zrobieniu małego wywiadu w internecie powinniśmy wiedzieć jakie temperatury lubi nasz szczep, tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zagwarantować mu bardziej komfortowe warunki.
Zakwaszanie również powinno potrwać około 48 godzin. Dłuższy czas zwiększa ryzyko infekcji dzikimi drożdżami. Następnie brzeczkę gotujemy ponownie, tym razem standardowo około godziny. Odparowujemy w ten sposób DMS i inne lotne związki siarki, które mogły powstać przy zakwaszaniu oraz mamy możliwość nachmielenia piwa tak jak chcemy. Dalej standardowo brzeczkę chłodzimy, transferujemy do fermentora, napowietrzamy i zadajemy drożdże. Wciąż należy pamiętać o użyciu szczepu dobrze znoszącego niskie pH.
Zarówno przy „sour mash” jak i „kettle sour” wszystkie bakterie giną podczas gotowania po zakwaszaniu. Nie musimy więc bać się o przeniesienie ich na czyste fermentory, co jest niewątpliwą zaletą tych sposobów.
Kolejna korzyść to możliwość nachmielenia piwa wedle uznania. Skoro bakterie zrobiły już co do nich należy i pozbyliśmy się ich przy gotowaniu, to nie interesuje nas już niekorzystny wpływ chmielu na ich pracę. Warto jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, wysoka goryczka rzadko kiedy dobrze łączy się z wysoką kwaśnością (ale aromat chmielowy już owszem!). Po drugie, w niskim pH utylizacja chmielu jest słabsza, a więc będziemy musieli użyć go więcej aby osiągnąć pożądaną goryczkę.
Zdaję sobie sprawę, że jeśli ktoś nigdy wcześniej nie miał styczności z warzeniem piw kwaśnych, to może mieć lekki mętlik w głowie od nadmiaru informacji. W związku z tym dodatkowo przedstawiam scenariusz “krok po kroku” stosując metodę kettle sour.
Zakwaszanie w fermentorze
Ostatnią metodą jest zakwaszanie piwa w fermentorze. Stosując tę technikę powinniśmy pamiętać, że:
- Bakterie zadawane są po gotowaniu, dlatego jesteśmy w tym względzie dużo bardziej ograniczeni niż przy poprzednich metodach i musimy zadbać o odpowiednio niski poziom IBU.
- Bakterie kontynuują swój żywot w butelkach, a więc smak piwa jak i poziom kwaśności może się trochę zmieniać w czasie. Czasami na lepsze, czasami na gorsze.
- Fermentory mają kontakt z bakteriami i ryzykujemy zainfekowaniem kolejnych piw. Porządna dezynfekcja mimo wszystko powinna załatwić sprawę, ale dla świętego spokoju można poświęcić 1 fermentor wraz z kompletem wężyków, kranikiem, itd. i przeznaczyć taki zestaw tylko na piwa kwaśne.
Możemy wyróżnić tutaj 3 podejścia, które różnią się momentem dodania bakterii i drożdży.
Zakwaszanie przed fermentacją
Po skończeniu gotowania chłodzimy brzeczkę do temperatur odpowiednich dla naszego szczepu Lactobacillus i transferujemy ją bez napowietrzania do fermentora. Fermentor izolujemy kocami lub utrzymujemy temperaturę w inny sposób (np. pas grzewczy, kaloryfer) przez 24-48h. Dopiero teraz, po skończonym zakwaszaniu, schładzamy brzeczkę do docelowej temperatury fermentacji, napowietrzamy ją i dodajemy drożdże. Metoda ta więc niewiele różni się od „kettle sour”, poza tym, że cały proces przebiega w fermentorze a nie w kotle, a brzeczka nie jest już później gotowana. Również tutaj pamiętamy o użyciu szczepu dobrze znoszącego niskie pH.
Zakwaszanie po fermentacji
Polega na przeprowadzeniu normalnej warki i fermentacji piwa, a dopiero po jej zakończeniu lub w jej trakcie dodaniu bakterii w celu zakwaszenia. Plusem tej metody jest to, że w przeciwieństwie do pozostałych, możemy pozwolić sobie na użycie szczepu drożdży, który niekoniecznie dobrze znosi niskie pH. Niewątpliwym minusem jest za to skuteczność. Środowisko po fermentacji jest zdominowane przez drożdże, jest już w nim mało cukrów i warunki dla rozwoju Lactobacillusów są niezbyt korzystne. Piwo może zakwasić się słabo, może to potrwać dłuższy okres czasu lub nawet nie zakwasić się wcale.
Szansę na sukces zwiększa podniesienie temperatury w momencie zadania bakterii do wartości, które im pomogą a nie zaszkodzą jeszcze drożdżom. Warto też zadbać o dużą liczbę komórek bakteryjnych robiąc starter. Nie warto zwlekać z jego dodaniem zbyt długo, gdyż szanse na powodzenie są większe, jeśli drożdże nie zjadły jeszcze wszystkich cukrów.
Zakwaszanie w trakcie fermentacji
Czyli zadanie drożdży i bakterii jednocześnie, na początku fermentacji. Stanowi to pewien kompromis między obiema przytoczonymi wyżej metodami, ale jednocześnie powstaje tu kilka dylematów, z którymi trzeba się uporać. Skuteczność zakwaszania będzie zależała od:
- Stosunku ilości bakterii do ilości drożdży. Jeśli tych pierwszych będzie zbyt mało to piwo nie zakwasi się lub będzie zakwaszać się bardzo wolno. Jeśli za mało będzie tych drugich to piwo może nie odfermentować do końca lub jego smak może nie być idealny. Sposób działania będzie tutaj zależny od tego skąd czerpiemy nasze mikroby. Jeśli używamy blend w którym znajdują się bakterie i drożdże, to teoretycznie robienie startera jest niezalecane, gdyż zaburzy to prawidłowy stosunek tych organizmów. Z drugiej strony może nam wtedy zabraknąć komórek drożdżowych do poprawnej fermentacji. Lepszym wyborem często jest więc zrobienie startera kosztem dłuższego oczekiwania na zakwaszenie. Z kolei używając bakterie i drożdże z osobnych źródeł, najrozsądniejsze wydaje się być zrobienie dla nich osobnych starterów (lub zrobienie startera dla bakterii i użycie drożdży suchych lub gęstwy w prawidłowej ilości).
-
Temperatury. Niektórzy zalecają lekkie podniesienie temperatury na początku fermentacji co ma pomóc bakteriom zakwasić środowisko zanim drożdże wezmą się do roboty. Pamiętajmy jednak, że taki zabieg może spowodować produkcję nadmiernej ilości estrów i fuzli przez drożdże. Osobiście radziłbym trzymać się jednak prawidłowej temperatury fermentacji i ewentualnie podnieść ją pod koniec w celu pobudzenia bakterii.
-
Napowietrzenia. Tutaj zdania są podzielone. Jak wiemy tlen jest potrzebny drożdżom do prawidłowej fermentacji. Niektórzy twierdzą jednak, że środowisko tlenowe zapewnia im zbyt dużą przewagę i piwo może zakwaszać się bardzo długo. Inni uważają, że tlen jest zużywany przez drożdże na tyle szybko, że bakterie nie odczuwają tego w znaczący sposób. W tym wypadku trzeba wyrobić sobie własną strategię działania. Można też pozbyć się tych wszystkich dylematów stosując dużo bardziej przewidywalne zakwaszanie przed fermentacją.
Zakwaszanie piwa powinno przebiec bezproblemowo, jeśli zastosujemy wymienione w tym wpisie środki zapobiegawcze. Piwowarstwo rządzi się jednak swoimi prawami i nie zawsze wszystko toczy się po naszej myśli. Jeśli coś pójdzie nie tak, kwaśne piwo może zyskać aromaty wymiocin, sera pleśniowego czy apteczne. Gdy coś takiego nam się przytrafi, warto wyciągnąć wnioski i wiedzieć jak uniknąć podobnych błędów w przyszłości. O tym właśnie traktować będzie kolejna i ostatnia część tego cyklu, która pojawi się na blogu w przyszłym tygodniu. Jak zwykle zachęcam do polubienia profilu na facebooku aby niczego nie przegapić.
Trzecia część jest już dostępna tutaj.
Co do zakwaszania Kettle Sour – polecam kociołek lidlowski. Ustawiasz temperaturę 40 C i dogrzewa Ci za każdym razem jak spadnie poniżej. Tak zakwaszałem piwa w 24-36h z bardzo dobrymi efektami. Artykuł super więcej poproszę!
Dzięki, super wpis! ; ) Czekam na part 3.
świetny wpis jak zawsze. właśnie od 24h obserwuję swój pierwszy starter lacto, a niedługo warzenie pierwszego, prawilnie zakwaszanego gose.
Cieszę się, że się podobał. Powodzenia! ;)
No właśnie zastanawiałem się czy nie pisać o poradę. Szukam w necie informacji nt tego jak powinien wyglądać starter lacto i znajduję różne informacje. U mnie na powierzchni na razie nic nie ma, jedynie na dole jakaś biała, mętna zawiesina… Starter nieco ponad litr (100g ekstraktu, 20g glukozy, 1,5 pożywki), bakterie l. rhamnosus gg (60mld). Stoi w 45st choć przez noc spada do 25…
Startery z lacto często nie przejawiają widocznej aktywności. Nawet nie powinny. Mocna fermentacyjna piana często świadczy o nadkażeniu drożdżami.
Uspokoiłeś mnie. Dzięki.
Jaka jest różnica pomiędzy przygotowywaniem startera (część I), a punktem nr 5. instrukcji dla ketttle sour (Otwórz 15-20 kapsułek Swanson L. Plantarum lub Sanprobi IBS (na 20 litrową warkę) i wsyp do garnka ich zawartość)?
Czy przy kettle sour dodawać zawartość kapsułek bezpośrednio do brzeczki, czy robić z nich starter i tak przygotowany starter dodawać do brzeczki?
Wszystko zależy od tego jaki masz probiotyk. Potrzebujesz około 10mld bakterii na litr, czyli 200mld na 20 litrową warkę. W Sanprobi IBS/Swansonie jest 10mld w jednej kapsułce, więc można spokojnie wsypać zawartość 20 kapsułek bez startera bezpośrednio do brzeczki i się zakwasi.
Dobre probiotyki mają z reguły 6-10mld na kapsułkę, więc można się wtedy obejść bez startera, ale są też takie co maja 3mld albo mniej. Wtedy lepiej robić starter. Oczywiście można też wsypać 60+ kapsułek, tylko koszt takiej zabawy zaczyna mocno wzrastać.
Jeszcze jedno pytanko mnie naszło.
Czy przy kettle sour możliwe jest zebranie przed gotowaniem tych użytych kultur i późniejsze wykorzystanie? Tak jak się to robi w przypadku zbierania gęstwy drożdżowej. Chcę zrobić więcej piw przy zakwaszaniu w garze, a pozwoliłoby to znacznie zmniejszyć koszty.
Ciężki temat. One bardzo słabo flokuują i często nie ma wyraźnego osadu jak przy drożdżach. Teoretycznie można by odebrać kilka litrów takiego zakwaszonego piwa i zadać do następnego, tylko że po pierwsze taka brzeczka niezaszczepiona drożdżami jest bardzo wrażliwa na infekcje i nawet przy zachowaniu „idealnej” jak na domowe warunki sterylności coś tam po paru dniach zacznie rosnąć. Po drugie ciężko bez mikroskopu oszacować ile potrzeba jej odebrać żeby mieć poprawną ilość bakterii. Ja bym sobie odpuścił.
tak też zrobię. dzięki za pomoc!
Te wpisy o piwach kwaśnych to skarbnica wiedzy. Ile mniej więcej kwasu mlekowego 80% trzeba wlać do brzeczki 9-11 blg aby zbić pH do 4.5?
Cieszę się, że wpisy się przydają.
To niestety jest bardzo trudne do oszacowania i może się mocno wahać, bo zależy od składu mineralnego wody i użytych słodów. Jeśli znasz skład wody to możesz to spróbować wyliczyć w jakimś arkuszu. Bru’n Water jest dostępny do ściągnięcia w internecie za darmo i powinien to mieć.
A najlepiej warząc kwasy zaopatrzyć się w phmetr. Na aliexpress można za kilkadziesiąt złotych kupić coś wystarczającego na potrzeby piwowarstwa domowego.
Pasków pH raczej nie polecam. Dokonać nimi jakiegoś sensownego pomiaru to strasznie karkołomne zadanie.
Cześć,
Jeżeli zakwaszasz probiotykiem to do brzeczki wrzucasz całe kapsułki czy otwierasz każdą i wsypujesz jej zawartość?
Otwieram każdą i wsypuję zawartość.
Witam,
Co do drożdży „należy pamiętać o użyciu szczepu dobrze znoszącego niskie pH” jakieś sugestie?
Użyłem raz US-05 i dały radę, ale może masz jeszcze jakieś sprawdzone i godne polecenia?
A może jakieś belgijskie? Szybka metoda na Flanders Red… :)
Ja używam głównie US-05 albo brettów czy blendów brettów z innymi drożdżami. Bretty praktycznie wszystkie dobrze znoszą niskie pH. Ostatnio wyszedł mi na przykład rewelacyjny kwas na Wyeast 3031-PC Saison-Brett Blend. Jak chcesz robić coś w stylu flandersa to tym bardziej jest to dobry trop. Choć w prawdziwym flandersie dzikich szczepów jest przeważnie kilka, do tego jakieś fenolowe drożdże belgijskie, bakterie pediococcus, drożdże do sherry, itd. Ciężko zasymulować złożoność flandersa zakwaszaniem w kotle, ale przypominające go dzikie piwa można jak najbardziej robić. A jeśli chodzi o inne szczepy szlachetne, to musisz poszukać opinii w internecie. US-05 są na tyle dobre do większości kwasów (neutralne, stosunkowo wysoko odfermentowujące, dobrze znoszące niskie pH), że póki co jak nie chciałem dzikości, to nie miałem potrzeby ich zastępować.
Hej. Mam pytanie takie: załóżmy, że chcę zakwasić brzeczke. Jeśli np. po filtracji mam dajmy na to 25l brzeczki 6BLG to czy po zakwaszeniu, BLG spadnie czy pozostanie bez zmian?
Pozostanie bez zmian. Jesli spadnie to ewentualnie z 0,5-1Blg. Większy spadek świadczy o infekcji drożdżami.
Cześć.
Mam bakterie do jednorazowego zadania w ilości ok. 500mld komórek. Stężenie 100mld/g L. plantarum. Rozumiem, że mogę spodziewać się bardzo szybkiego zakwaszenia. Czy możliwe, że poniżej 24 godzin? Temperatura ok. 30-35st. C, warka 20l.
Tak, możliwe że po 24h czy nawet niecałych 24h będzie już dobrze zakwaszone.
Witam a jak sprawa ma się z dodawaniem owoców jak je dodoć do gara czy na fermentację, jaką ilość i ile czasu im dać ?
Praktycznie wszystkie owoce najlepiej dodawać na fermentację cichą/po zakończeniu głównej fermentacji. Po dodaniu do gara wychodzą mało przyjemne kompotowe posmaki. Trzymać średnio ze 2-4 tygodnie. Ilość to zależy od konkretnego owocu i tego jak bardzo owocowe ma być piwo. Powiedzmy, że średnio 0.5-1kg na 5 litrów.
Mam pytanie, nastawiłem kwasa na burzliwą (piwo zakwaszane bakteriami mlekowymi 48 h) Black Currant Sour Ale 13°BLG . Po 7 dniach burzliwej blg z 13 spadło mi do 8,5 BLG. Po przelaniu na cichą i podaniu owoców tu akurat rozlew na 3 wiadra po 8 litrów (czarna porzeczka, mango i agrest – stosunek owoców 1,5 kg na 8 litrów. BLG spadło do 7. Temperatura na cichej 21 stopni. Myślicie że drożdże już nie dojedza czy dać im czas. Drożdże , gęstwa FM50 Kłosy Kansas.
Błędem było przelanie piwa po tygodniu burzliwej. Nawet normalne piwa powinno fermentować się dłużej, a przy piwach zakwaszanych warunki dla drożdży są bardziej stresowe i fermentacja może się jeszcze bardziej wydłużyć. Ja bym jeszcze dał drożdżom czas, ale ciężko przewidzieć co tu się stanie. Na marginesie – rozumiem, że pomiar spławikiem?
Wiem, że to był błąd, dlatego rozważam dołożenie nowej part drożdży.US-5 Dobry to pomysł ? Pomiary robiłem Refraktometrem podświetlanym. Wyniki dokładne.
Wynik wskazywany przez refraktometr po fermentacji nie jest dokładny i wymaga przeliczenia. Jeśli ekstrakt początkowy wynosił 13blg, a refraktometr obecnie pokazuje 7brix, to rzeczywisty ekstrakt końcowy wynosi około 3.0blg, czyli jest akceptowalny. Tutaj znajduje się przykładowy kalkulator: https://www.northernbrewer.com/pages/refractometer-calculator
Racja :) Pływak pokazał mocne 3 :) dzięki :) To teraz spokojnie 2 tygodnie może sobie postać :)
Cześć, właśnie skończyłem warzenie i zadałem drozdze do piwa robionego metoda kettle sour i zakwaszaniem sanprobi ibs przez 40h w temp 30 stopni utrzymywana przez grzałke akwariowa z termostatem (przy okazji polecam). Pomimo gotowania 1h10min mam wrażenie że ciągle czuje aromat gotowanej kapusty. Czy to wada czy tak ma być? Dodam że blg spadlo o 1.5 W tym czasie.
Gotowana kapusta u mnie zawsze znika po fermentacji.
Witam , bardzo fajny, pomocny artykuł.
Mam pytanie co do lactobacillus plantarum. Jak wiemy najlepszy zakres temperatur dla nich to 20-35 stopni. Z kolei warto utrzymywać temperaturę brzeczki około 45 stopni żeby pozbyć się nieproszonych „gości” . Może wiesz jak bardzo w przedziale 45-47 stopni zwalnia proces zakwaszania szczepem wspomnianym wyżej? Bo ginie chyba dopiero powyżej 60 ?
45-47 warto utrzymywać przy zakwaszaniu zacieru jak bierzemy bakterie ze słodu. Jak dodajesz osobno plantarum to możesz trzymać w preferowanej przez nie temperaturze.
dzięki za szybką odpowiedź ale tak z czystej ciekawości zapytam- co się dzieje (mam na myśli żywotność/proces zakwaszania) z tym szczepem w temperaturze 45-47?
Nie używałem ich w takich temperaturach. Podejrzewam, że by pracowały, ale niekoniecznie w optymalnym tempie.
Planuje zrobić zakwaszanie WLP677. Na opakowaniu, zalecana temperatura fermentacji to 21-25 stopni Celciusza. Czy trzymać brzeczkę przez 48h w tej temperaturze czy w 40-45 stopniach?
WLP677 według producenta przeznaczone jest do długiego zakwaszania w ferementorze – stąd pewnie ta temperatura. Nie używałem osobiście, ale czytałem, że w kettle sour sprawdza się dosyć słabo, co mnie nie dziwi, bo bakterii jest tam podobno tylko 3~ miliardy na cała fiolkę. Podniesienie temperatury powinno im pomóc, więc jeśli kettle sour to bym celował w te 30-45C. Pomoże też na pewno zrobienie startera. Niestety były też pogłoski, że były one(lub są?) nadkażone drożdżami. Jeśli fermentacja drożdzowa ruszy w 30-45C to efekt może być bardzo słaby.
Hej, ja właśnie robiłem starter z tych bakterii WPL677, tylko przez pierwsze dni mogłem utrzymać max 31C przy kaloryferze. Starter robiony 11.11 miałem zakwaszać potem w fermentorze 48h, ale z przyczyn niezależnych musiałem odłożyć warzenie i teraz planuję je na jutro 17.11.
Czy po prawie tygodniu zakwaszania w starterze 1l coś złego mogło się stać z bakteriami? Aktualnie starter stoi w temp pokojowej 22-23C.
Dodam, że z początku nie dodałem kredy i po konsultacji na forum polecono, żebym dodał chociaż zwykłej kredy szkolnej, żeby zbuforować, bo nie miałem możliwości nabycia piwowarskiej.
Po dodaniu ok 3g takiej zwykłej kredy pH starteru wzrosło z pH 4.5 do pH 4.9-5 i stoi tak od 2 dni.
Dodatkowo na dnie odłożyła się całkiem spora warstwa (1cm?) białego osadu, ale to jeszcze przed tą kredą.
Myślisz, że coś z tego jeszcze będzie czy nie ma sensu ryzykować i raczej nie zakwasi mi się 25l brzeczki ok 7-8 Blg na Berlinera? Jeśli zadawać to z tym osadem czy samą klarowną ciecz nad tym?
W smaku i aromacie startera nic nieprzyjemnego nie czuję.
Bakteriom przez ten czas się nic nie stało, ewentualne ryzyko to że starter zdążył się zakazić. Ale jak nie widać oznak fermentacji i pachnie i smakuje dobrze, to nie widzę przeszkód, żeby go użyć. Wlewałbym z osadem.
A czy masz doświadczenia z fermentacją piwa o niskim pH drożdżami belgijskimi? Radzą sobie? Mam gęstwe po jakiś belgijskich sucharach do saisona.
To będzie zależne od konkretnego szczepu, więc nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Niemniej na Twoim miejscu bym pewnie zaryzykował.
Cześć, wiesz ile trzeba mniej więcej dodać kwasu mlekowego do 12-litrowej brzeczki, żeby zbić ph do zalecanego 4,5?
To jest bardzo trudne do oszacowania i może się mocno wahać, bo zależy od składu mineralnego wody i użytych słodów. Jeśli znasz skład wody to możesz to spróbować wyliczyć w jakimś arkuszu. Bru’n Water jest dostępny do ściągnięcia w internecie za darmo i powinien to mieć.
A najlepiej warząc kwasy zaopatrzyć się w phmetr. Na aliexpress można za kilkadziesiąt złotych kupić coś wystarczającego na potrzeby piwowarstwa domowego.
Cześć, mam jeszcze pytanie, czy w przypadku zakwaszania w fermentorze przed fermentacją też zalecane jest obniżenie ph brzeczki do 4.5?
Tak, korzyści są tutaj takie same jak przy kettle sour.
Witaj.
Zakwasiłem brzeczke następnie po 48h zagotowałem i dodałem us-05. Niestety po kolejnych 48 godzinach fermentacja nie ruszyła. 13 Blg. Co noże być przyczyną? Z góry dziękuje za odpowiedź.
Możliwe, że lada moment ruszą. US-05 często mają około 2 dobowego laga w kwaśnym środowisku, ale piwa mimo to wychodzą beż zarzutu. A jeśli jednak nie ruszą to może jakaś walnięta paczka ze zdechłymi drożdżami się trafiła.
Witaj,
dzięki za świetny tekst.
Może nie doczytałem, ale brakuje mi informacji do jakiego poziomu pH powinna zejść brzeczka przy metodzie Kettle Sour.
Pozdrowienia.
Przeważnie będzie to coś w przedziale 3.3-3.6.
Dzięki.
Czesc, czy mozna uzyc chlorku wapnia(taki do sera) zamiast weglanu wapnia do starteru?
Nie wydaje mi się. Chlorek wapnia ma kwasowe pH.
Dzięki, nie użyłem go:) zapomniałem odpisać. Zrobiłem nie dawno gose ze świeżym rabarbarem(1.2 paski, 0.5 pulpa na 17 l i wyszło bardzo fajne lekkie piwko, rabarbar fajnie czuć przy
cenie 3/kg na prawde fajny dodatek. Zakwasilem metoda kettle skur bateriami z serowara, użyte drożdże us-05. Teraz wrzucilem bakterie z serowara razem z kveikami do fermentora w 41 s. Zobaczymy:) z tego co piszesz ryzykowna metoda ale… Zobaczymy ;)
Również uważam, że rabarbar to świetny dodatek do kwasów, a zwłaszcza do gose.
Przy kveikach akurat ta metoda wydaje się mniej ryzykowna i całkiem sensowna, bo temperatura ich pracy pokrywa się w zasadzie z tymi bakteryjnymi. Jedyne co to może dałbym bakteriom z 12-24h falstartu, bo kveiki lubią szybko odpalić i wszystko pozjadać, a potem zakwaszanie może się trochę wlec.
Hej,
nie lepiej zbic pH do 4.5 tuz przed gotowaniem? Na etapie zacierania, albo tuz przed gotowaniem po filtracji?
Chodzi o to, zeby nie grzebac w juz schlodzonej brzeczce.
Od razu nasuwa mi sie kolejne pytanie, czy przy wstępnym zbiciu pH do 4.5, zakwaszenie nie powinno sie skrócić od założonych 48h?
Na etapie zacierania potrzebujesz wyższe pH do poprawnej pracy enzymów. Przed gotowaniem w zasadzie można zbić, nie powinno być większej różnicy przed a po, zakładając, że gotujemy tylko te 15 minut.
Wstępne zbicie pH nie ma większego wpływu na czas zakwaszania.
Cześć,
Będę zakwaszał pierwszy raz probiotykiem. 20 tabletek. Po zacieraniu, zagotuję 15 min. Do jakiego PH powinienem zbić?
Dzięki za odpowiedź!
Dodam, że nie chciałbym uzyskać bardzo kwaśnego piwa, które wykręca gębę, tlyko przyjemny kwasik, jak przy Black Currant Sour od FunkyFluid.
Pozdrawiam,
G
Zależy jaka to odmiana bakterii, ile im dasz czasu, jaką temperaturę, itp. Nie jest to takie łatwe do przewidzenia, ale generalnie większość kettle sour kończy gdzieś w przedziale pH 3.3-3.6.
Będę zakwaszał Lactobasilus plantarum. Nie dokońca jestem w stanie sobie wyobrazić jaki pozikm PH daje dane odczucie w ustach, niestety browary nie podają tej wartości. Nie chciałbym, żeby było to nachalne.
Przy kettle sour piwa raczej nie wychodzą ekstremalnie kwaśne, zwłaszcza na plantarumach. Rób normalnie jak jest we wpisie i myślę, że będziesz zadowolony. A jak chcesz podejść bardzo asekuracyjnie to zakwaszaj 24h a nie 48h.
Super, dzięki za informacje i szybkie odpowiedzi!
Cześć, piszesz, że potrzebne jest około 10 miliardów CFU na litr brzeczki. Chodzi o brzeczkę przed gotowaniem, czy po gotowaniu? Dajmy na to, że zakwaszamy metodą Kettle Sour; przed głównym gotowaniem mamy 26 litrów brzeczki. Po gotowaniu do fermentora leci 22 litry. Dodajesz 26 czy 22 kapsułki (każda po 10 mld CFU)?
Z twoich wypowiedzi w komentarzach odniosłem wrażenie, że chodzi Ci bardziej o 10 mld CFU / litr gotowej warki, a nie brzeczki podczas samego zadawania bakterii, stąd moje pytanie.
Dzięki, pozdrawiam.
Tyle ile jest piwa/brzeczki w momencie zakwaszania. Czyli przy metodzie kettle sour przed gotowaniem. Także w Twoim przykładzie optymalnie byłoby 26 tabletek, ale jak dasz 22 to też się się zakwasi, to nie musi być idealnie precyzyjne.
Super, dzięki!
Mam metodę alternatywną – na cichą dałem podgotowana suszoną jarzębinę (jak dobrze pamiętam to 500g na 15L)- wyszło kwaśnawe i zupełnie niepodobne do żadnego innego. Ogólnie pyszne.
Większość owoców wnosi do piwa pewną dozę kwasowości, jedne więcej inne mniej, także jak najbardziej, można i tak. Z tym że uzyskamy wtedy, jak sam zaznaczyłeś, piwo „kwaśnawe”, a niekoniecznie piwo prawdziwie kwaśne. Można użyć oczywiście dużych ilości bardzo kwaśnych owoców, takich jak cytryna czy aronia i uzyskać faktycznie intensywną kwaśność, ale trzeba pamiętać, że owoce zawierają głównie kwasy takie jak kwas jabłkowy czy kwas cytrynowy, które mają zdecydowanie bardziej „ostry” charakter niż dużo „gładszy” kwas mlekowy powstający przy użyciu bakterii. Pijalność takich piw będzie więc znacznie niższa.